Obserwatorzy

Czekoladowa paleta po raz drugi

Witajcie :)

Dziś znów postanowiłam użyć czekoladowej palety z Too Faced. Tym razem w roli głównej wystąpi kolor gilded ganache. Jest to odcień khaki z domieszką brązu ze złotą poświatą i złotymi drobinkami.
W zależności od padania światła wygląda inaczej.
Przeglądając filmiki na youtubie zauważyłam, że jest to kolor dość często unikany, a szkoda, bo moim zdaniem jest ładny i nietypowy.
Dodatkowo do makijażu użyłam cienia w kolorze starego złota creme brulee (na zdjęciu) i małą ilość w wewnętrznym kąciku koloru marzipan. Granice roztarłam cieniem salted caramel.
A wyszło mniej więcej tak...
Pasowałaby tu brązowa kreska, ale jakoś nie miałam weny na kreski tego dnia :P

buziaki :)

Co zrobić z nieużywanymi miniaturkami zapachów?

Witajcie :)

Kiedy byłam nastolatką to w gazetach czy to jakiś gratisach do zamówienia dostawało się mini pseudo perfumy lub wody toaletowe. Nie wiem czy pamiętacie takie "cuda". Ja w każdym bądź razie mam ich trochę i zawsze było mi szkoda je wyrzucić a też nie do końca wiedziałam co z nimi zrobić :)
W końcu nadszedł taki dzień, że miałam dość tego że tak stoją mi bezczynnie na półce i zbierają kurz. Postanowiłam jakoś z nimi podziałać. Otóż zamieniłam je w perfumy do pokoju :P Do pustej buteleczki wlałam zawartość pseudo-perfum i wsadziłam tam ratanowe patyczki :) 
Zdaję sobie z tego sprawę, że Ameryki nie odkryłam i że większość z Was wpadła wcześniej na taki pomysł (o ile ma manię zbieractwa, jak ja :P) no ale i tak jestem z tego dumna, że znalazłam dla nich zastosowanie i sukcesywnie się ich pozbywam :)
A Wy macie jakieś ciekawe pomysły jak pozbywać się takich miniaturek?

Lirene Youngy 20+, kremo-żel z witaminowymi drobinkami do twarzy i pod oczy

Witajcie :)

Dziś chciałam Wam pokazać mojego ulubieńca ostatnich tygodni :) Jest to kremo-żel do twarzy od Lirene.
Ogólnie kremy z Lirene dobrze się u mnie sprawdzały. Nie przypominam sobie, żeby jakiś zrobił mi krzywdę, ale tym zachwycam się chyba najbardziej :)
Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie w intensywnych kolorach. Krem mieści się w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml.
Konsystencja faktycznie jest kremowo-żelowa, choć mam wrażenie że znacznie więcej jest kremowości niż żelu. Produkt jest koloru blado żółtego z zielonymi drobinkami zawierającymi w sobie witaminę E, która zwana jest "witaminą młodości".
Dodatkowo krem zawiera w sobie wosk z mango, który ma właściwości odżywiające i silnie nawilżające, jednocześnie łagodzące skórę. Posiada w sobie także wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej.
Plusem jest również zapach kosmetyku, który jest orzeźwiający i pobudzający wiec stosowanie go z rana jest zbawienne aby się otrzeźwić :D
Krem ma lekką konsystencję przez co szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Nadaje się również pod makijaż. Nic się na nim nie roluje. Przeznaczony jest do stosowania rano i wieczorem, do twarzy i pod oczy. Lubię w kremach taką "wszechstronność".
Posiada spf  10 co zawsze jest u mnie mile widziane :D. Dobrze nawilża skórę, nie zapycha i nie podrażnia. Zielone drobinki pod wpływem nacisku rozpadają się uwalniając witaminę E. Mam wrażenie, że  dzięki temu witaminowemu zastrzykowi moja skóra stała się bardziej promienna i faktycznie wyładniała (mówiąc nieskromnie :P) Nie umiem dokładnie opisać tego zjawiska, ale widzę różnicę w kolorycie i ogólnym wyglądzie skóry :)

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego kremu i z pewnością nie raz do niego powrócę.
Cena to ok. 20 zł
A Wy stosowałyście ten krem?
Jak się u Was spisał?

Nie - czekoladowy makijaż czekoladową paletą

Witajcie :)

Szczęśliwym trafem dzięki spotkaniu blogerek w Opolu zostałam posiadaczką czekoladowej palety z Too Faced.
Większość kolorów w palecie jest w tonacji brązowej czyli takiej która pasuje praktycznie każdemu :)
Są jednak małe wyjątki, które postanowiłam dziś użyć do makijażu :)
Postawiłam na jasny matowy róż (strawbery bon bon) i na ciemny fiolet z drobinkami (candied violet). 
Wewnętrzny kącik rozświetliłam champagne truffle. Zauważyłam, że w tej palecie dużo kolorów jest nieoczywistych, choćby ten fiolet, który podstawę ma ciemną z nutką granatu a drobinki są jasno-fioletowe co nieco rozjaśnia nam cień przez co nie jest taki mroczny i w zależności od padania światła wygląda za każdym razem inaczej :P
Oczywiście mój aparat zjada kolory i ten jasny róż który znajduje się na środku powieki jest na zdjęciach ledwo widoczny a fiolet momentami wygląda jak granat :P Jasny róż posłużył mi również do roztarcia granic :)
Malowanie się tą paletą sprawia mi dużo frajdy bo kolory przez swoją wielowymiarowość są niesamowite :)
buziaki :)

Bling "chiński" lakier hybrydowy

Witajcie :)

Ostatnio dużo czasu spędzam na chińskich odpowiednikach naszego allegro a w szczególności na aliexpress gdzie nie ukrywam przyciąga mnie darmowa wysyłka :)
Do tej pory zamawiałam same drobne rzeczy, nie zdecydowałam się jeszcze na coś większego  (ciuszki, torebki itp) i wszystkie paczki wcześniej czy później do mnie docierały :)
Skusilam się na lakiery hybrydowe Bling. Zamówiłam sobie 3 kolory.
Dziś pokaże Wam jeden z nich o numerze 62
Jest to taki powiedziałabym miedziany kolor ze złotą poświatą.
Pojemność to 6 ml czyli nieco mniejsze niż np. lakiery Semilac (7 ml)
Użyłam go jako akcent na białym lakierze, ale jako samodzielny lakier np. na paznokciu palca serdecznego tez zdaje egzamin :)
Jeśli chodzi o trwałość i jakość lakieru to nie odbiega niczym od Semilac. Dobrze utwardza się w lampie. Do pełnego krycia trzeba dwóch warstw. U mnie utrzymuje się na paznokciach dwa tygodnie a później jestem zmuszona ściągnąć hybrydy bo mam już nieestetyczny odrost.
Ciekawa jestem jak spiszą się pozostałe dwa kolory jakie zamówiłam :)
A Wy używacie innych hybryd niż Semilac?
Jak się spisują?

Photo mix #11

Witajcie :)

I znów nazbierało mi się kilka (chyba) ciekawych fotek  z którymi chciałabym się z Wami podzielić :)
Zacznę od mojego nowego uroczego przyjaciela na baterie słoneczne :) Kiedy słoneczko odpowiednio go naświetli, zaczyna kiwać głową na boki przez co sprawia że na mojej twarzy pojawia się uśmiech :)
Na wyprzedaży w Jysk kupiłam małą komódkę z wiklinowymi koszami (klik klik)
W standardzie materiał w koszyczkach jest bały, ale mi nie bardzo się to podobało bo komoda była dla mnie zbyt biała :P Kupiłam materiał i zaniosłam do krawcowej co w rezultacie dało taki oto efekt :)
Moje "paznokciowe" stanowisko po rozłożeniu :)
Od czasu do czasu lubię rozruszać moje szare komórki krzyżówką :D
Poranna kawka w jeszcze świątecznym klimacie :P
Uwielbiam chipsy, ale od nadmiaru niestety rośnie dupka (szkoda że nie cycki :P) więc w biedronce znalazłam zdrowszy zamiennik :)
Ostatnio w Rossmannie skusiłam się na szczotkę z włosia dzika (podobno bardzo dobrze radzi sobie z kołtunami). Zakupiłam tez nowy zaparzać z uroczym kubkiem kawy :)
Niedawno doszła do mnie paczka z kosmetykami firmy Chantarelle. Osobiście nie znam tej marki także biorę się od razu za testowanie :)
Postanowiłam zabrać się za organizację szuflad w komodzie, co znacznie ułatwią mi ogranizery z Ikei i biedronki.
A tu uroczy hydrant :D
A na koniec niezapowiedziany gość chodzący mi po ścianie :D
I to na tyle :)
życzę Wam udanego weekendu
buziaki :)

Brushegg - gadżet ułatwiający mycie pędzli + zapowiedź niespodzianki

Witajcie :)

Zgaduję, że większość z Was podobnie jak ja nie lubi momentu kiedy to w końcu musi umyć stertę pędzli. Ja osobiście tak mam, że czekam do ostatniej chwili kiedy to praktycznie nie mam żadnego czystego pędzla :P Wtedy zapala mi się lampka w głowie, że chyba pora najwyższa zrobić im porządne szorowanko :P
Jakiś czas temu zostałam posiadaczką silikonowego "jajeczka" z wypustkami, które ma nam pomóc w tejże "ulubionej" czynności.
Brushegg, bo tak zwie się to różowe maleństwo, zakładamy na dwa palce (najlepiej wskazujący i środkowy) i zaczyna się magia mycia :P 
Moczymy lekko jajko pod wodą i nalewamy kroplę specyfiku, który aktualnie używamy do mycia pędzli. Ja w tym momencie używam szamponu dla dzieci.
No i zaczynamy "szorowanko"
Wcześniej pocierałam pędzle o własną rękę, teraz pocieram o różowe jajeczko :P Mam wrażenie, że ułatwiło mi to pracę i znacznie lepiej doczyszcza mi się pędzle dzięki tym wypustkom.
Szczerze polecam!!!
Tym bardziej, że cena jest śmiesznie niska, bo swój gadżet zakupiłam na aliexpress za niecałego dolara :D A widziałam, że na allegro ceny dochodzą nawet do 20 zł!!

A teraz niespodzianka...Wpadłam na pomysł, że jeśli brushegg tak dobrze mi się sprawdza to u Was może być podobnie i właśnie idą do mnie takie dwa cudeńka, które kiedy tylko do mnie dotrą, oddam Wam :) Zrobię mini rozdanie, tak więc jeśli chcecie coś takiego ode mnie dostać to obserwujcie mojego bloga i wypatrujcie rozdania :D
Oby szybko doszły :D Ostatnio paczka szła mi aż 4 tygodnie :(
No ale musimy być cierpliwe :D
buziaki i do następnego :)


My Secret gel effect - 257 light pink + zdobienie

Witajcie :)

Dziś przedstawię Wam lakier z My Secret o żelowym wykończeniu w dość wiosennym kolorze 257 light pink.
Jest to lekko przybrudzony róż. Lakier po wyschnięciu faktycznie ładnie połyskuje i nie traci na tym połysku przez kolejne dni. Nie odpryskuje tylko ściera się na końcówkach.
Nie ma problemu ze zmywaniem, nie barwi też płytki.
Lubię lakiery z My Secret bo za niską cenę dostajemy dobrej jakości produkt.
Jest to kolekcja limitowana, którą można było kupić w drogeriach Natura za ok. 7 zł więc nie wiem jak to będzie z jego dostępnością.

Postanowiłam na nim coś wykombinować i padło na cienkie tasiemki do zdobień :)
A wyszło tak...
Zdobienie proste ale niestety dość czasochłonne. Jest trochę zabawy z tasiemką, ale efekt końcowy mnie zadowolił :)
A Wam jak się podoba?

Denko - grudzień 2015

Witajcie :)

Pora na ostatnie denko starego roku :) W grudniu położyłam dość duży nacisk na pozbycie się próbek, których nazbierało mi się stanowczo za dużo. Jestem zadowolona z ilości próbek jaką udało mi się zużyć :)
Zacznijmy jednak od pełnowymiarowych produktów.
1. Joanna, Sensual żel do golenia - miał bardzo ładny zapach, ułatwiał golenie nóg i nie powodował u mnie uczulenia ani podrażnienia, tak więc jest ok.
2. Isana, szuchy szampon - jest ok, spełnia swoje zdanie. Kupuję Isanę jak jest na promocji :) płacę za nią wtedy coś koło 6-7 zł
3. Lirene, balsam do ciała STOP Celulit - gesty i treściwy balsam, nie pozostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania i lekko napina skórę.
4. Rexona, antyperspirant - jest to jeden z moich ulubionych produktów. Niweluje przykry zapach i chroni przed potem.
5. Dove, maska do włosów - RECENZJA tutaj
6. Eveline, odżywka do paznokci SOS dla kruchych i łamliwych paznokci - odżywka bardzo zgęstniała więc przyszła na nią pora. Używałam jej jako bazę pod lakiery kolorowe. Nie specjalnie poprawiła kondycję moich paznokci, ale jako baza była ok :)
7. Miraculum, SOS krem intensywnie łagodzący - używała go moja mama i nie zrobił jej krzywdy ale też nie zrobił na niej wrażenia. Zwykły krem, który nie zapchał i nie uczulił. Nic specjalnego.
8. Miniaturki szamponu i odżywki Schwarzkopf Essensity - szampon praktycznie w ogólnie się nie pienił przez co nie dawał uczucia oczyszczenia włosów a odżywka nic nie robiła z włosami, ani nie wygładzała, ani nie ułatwiała rozczesywania. Ogólnie zestaw się u mnie nie sprawdził.
9. Organique, cukrowa pianka peelingująca do ciała - produkt pięknie pachniał i raczej był pianką myjącą a nie peelingującą bo drobinki były słabo wyczuwalne, ale nie zmienia to faktu że używało mi się tego kosmetyku z przyjemnością :)
10. Under 20, termoaktywny peeling wygładzający - faktycznie dawał uczucie ciepła, ale tylko na początku i tylko przez chwilę. Nie było to nic nieprzyjemnego, lekkie ciepełko na twarzy :) działał jak enzymatyczny peeling czyli po odczekaniu kilkunastu minut i po zmyciu, twarz była wygładzona. Przyjemny produkt.
11. RedBlocker, krem do skóry naczynkowej - miał zielony kolor przez co ładnie i od razu maskował naczynka na twarzy, skóra wyglądała dużo lepiej. Przy dłuższym stosowaniu widać było poprawę kondycji skóry.
 No i masa przeróżnych próbek gdzie przeważały kremy do twarzy. Jedynie co ewidentnie mi się nie sprawdziło to balsam myjący do włosów z betuliną od Sylveco (saszetka lewy-dół) zużyłam całą próbkę na naraz i nic mi się nie pieniło no i moje włosy w ogóle nie były oczyszczone. Nie wiem jakby sprawdził się u mnie pełnowymiarowy kosmetyk bo może tego było za mało, ale to nie zmienia faktu, że nie zachęciło mnie to do kupna.
Na koniec dwie maseczki. Obie przypadły mi do gustu i z pewnością wrócę do obu :)
No i to na tyle :)
A Wam jak poszło? :)

Propozycja makijażu na karnawał

Witajcie :)

Nowy Rok postanowiłam zacząć od makijażu, który wprawdzie miałam na Sylwestra, ale może być on również propozycją na karnawał :)
Kolorami nieco przypomina mi łuski syrenki :P 
A Wy jak myślicie?
buziaki :)