Obserwatorzy

Lirene Youngy +20, balsam do ciała z jabłkiem

Witajcie :)

Odkąd rozpoczęłam prowadzić bloga, wszelkie smarowidła do ciała zaczęły odgrywać znaczną rolę w mojej pielęgnacji. Moje początki z balsamowaniem się były trudne bo gubiła mnie systematyczność a raczej jej brak :P 
Przyznam się, że do tej pory mam z tym problem, ale jest dużo lepiej niż na początku :)
Dziś przedstawię Wam balsam do ciała od Lirene, który ma kilka cech jakie najbardziej cenię w takich smarowidłach :)
Kosmetyk mieści się w dużej (aż 400 ml) butli, która utrzymana jest w żywych, przyciągających wzrok kolorach :) posiada wgłębienie przy wieczku przez co otwieranie nie stanowi problemu, nawet dla dziewczyn z długimi paznokciami :)
Zapach balsamu jest bardzo orzeźwiający. Sadzę, że to za sprawą zawartego w nim jabłka :) Jest to zapach przyjemny, nie chemiczny. Utrzymuje się na ciele przez jakiś czas co dla mnie jest plusem, bo jak coś ładnie pachnie to fajnie jak ten zapach zostaje z nami na dłużej :)
Konsystencja przypomina mi bardziej lotion niż balsam bo jest lekka i szybko się wchłania co bardzo cenie w takich kosmetykach. Rano się nim smaruję i po chwili spokojnie mogę się ubierać bez obawy o tłuste plany na ubraniach bo nie zostawia filmu na skórze.
Jeśli chodzi o obietnice producenta to tym razem nie mija się to z prawdą :P Otóż faktycznie skóra staje się miękka w dotyku i ładnie pachnie :D Jeśli chodzi o ujędrnienie to w moim przypadku był to proces długotrwały i faktycznie balsam nieco poprawił ujędrnienie mojej skóry. Nie są to efekty "WOW" ale jednak coś tam mi się ujędrniło :D
Tak więc jeśli chodzi o ten kosmetyk to jestem na TAK :)
- szybko się wchłania
- ładnie pachnie i zapach utrzymuje się na skórze przez jakiś czas
- nadaje miękkość
- lekko ujędrnia
- lekka konsystencja, idealny kosmetyk na lato :)
POLECAM :)

Lato tuż tuż wiec wracamy do mięty :D

Witajcie :)

Od dwóch lat w okresie letnim, króluje u mnie mięta, czy to w ubiorze, makijażu czy na paznokciach. Jedni uważają, że już dawno wyszła z mody. Może i tak, ale ja tam ślepo za modą nie podążam :P 
mi się podoba i tyle :P 
Dziś mięta pojawi się na paznokciach w obecności białych kwiatów :)
A Wy jaki macie stosunek do mięty? 
Lubicie czy uważacie że jest już niemodna?

Kostki do mycia z Dove

Witajcie :)

Jakiś czas temu razem z żelami pod prysznic przyszły do mnie kostki myjące z Dove. Jeśli macie ochotę na kilka zdań o żelach to zapraszam TUTAJ.

 Jeszcze kilka lat temu mydła w kostce były nieodzownym elementem mojej łazienki. Odkąd weszłam głębiej w świat kosmetyków, sukcesywnie kostki zaczęły zastępować mydła w płynie, żele do mycia twarzy i żele pod prysznic.
Dziś przedstawię Wam 3 warianty kostek od Dove.
- wersja klasyczna
- wersja z drobinkami peelingującymi
- wersja z mlekiem kokosowym
Jak się dobrze przyjrzeć kolory mydeł odpowiadają kolorom opakowania (podobnie było przy żelach klik klik)
Zapachy są delikatne. Najbardziej odpowiada mi zapach mydła z mlekiem kokosowym (różowe) jest kwiatowo-kremowe a najmniej mydła klasycznego (białe) ciut duszące jak dla mnie.
Kostka peelingujaca zawiera w sobie niebieskie drobinki, które z założenia mają peelingiwać naszą skórę.
Jednak podobnie jak przy żelu, te drobinki są praktycznie niewyczuwalne. Pozostałe dwie kostki są gładkie bez "dodatków".
Jeśli chodzi o samo działanie to nie mam im nic do zarzucenia. Kostki dobrze się pienią, myją, oczyszczają i niwelują brzydkie zapachy. To co je wyróżnia na tle innych mydeł w kostce to to, że dzięki swej kremowej konsystencji nie wysuszają naszej skóry. Nie jest ona "cierpka" w dotyku podczas mycia. Pokusiłam się nawet i umyłam nimi twarz kilka razy. Mydła są na tyle łagodne, że nie podrażniły mi skóry, dobrze ją oczyściły i co najważniejsze nie wysuszyły. Nie było tego nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia na twarzy.
Mydła w takiej postaci są też bardzo wydajne i niedrogie przez co nie obciążają naszego portfela. Za takie mydełko zapłacimy coś koło 4-5 zł.

Coś czuję, że mydła w kostce powrócą do mojej łazienki na dłużej :)
A Wy jaki macie stosunek do kostek?

Letnia niespodzianka od Dr Ireny Eris

Witajcie :)

Dziś zawitał do mnie kurier z wielka paczką Od Dr Ireny Eris. Pani Ania i tym razem powaliła mnie ogromem zawartości :)
W paczce znalazły się kosmetyki jak i również ciekawe dodatki. Wszystko kręci się wokół tematu lata i wakacji :)
W środku znalazłam m. in. kremy do twarzy, balsamy do ciała, balsamy do opalania i po opalaniu oraz wiele innych. Wszystkie te kosmetyki to dla mnie zupełne nowości dlatego tym bardziej cieszę się, że mam możliwość ich przetestowania :)
A teraz pora na gadżety.
Dostałam kapelusz słoneczny :D dwie książki które z pewnością zabiorę ze sobą na urlop, torebeczkę z materiału w żywym kolorze, opaskę do włosów i "kosmiczny" masażer :P zdążyłam go już poużywać i jest bardzo relaksujący :)

Dziękuję serdecznie Pani Ani za wspaniałą paczkę. Zawartość na pewno przyda się na nadchodzące lato :)

Tradycja z polotem

Witajcie :)

Dziś pokażę Wam kombinację, która coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Otóż postanowiłam połączyć typowego chłodnego nudziaka z zupełnym przeciwieństwem czyli ostrym bordo :)
A oto winowajcy :)
Beżowy lakier znalazłam w którymś z pudełek beglossy. O dziwo kryje po pierwszej warstwie i ma szeroki pędzelek (lubię to!) Jest to typowy beż o chłodnych tonach.
Lakier bordowy pokazywałam TUTAJ
A tak wygląda połączenie :)
Co o tym myślicie? :)

majowe zakupy

Witajcie :)

Maj wprawdzie już za nami, ale właśnie ten miesiąc obfitował w wiele promocji na które i ja się skusiłam :)
Na promocji w Rossmannie (-40% na pielęgnację do twarzy) w końcu zaopatrzyłam się w płyn micelarny z Garniera :) jestem już po kilku stosowaniach i mogę powiedzieć że zdecydowanie jestem na TAK :D Dodatkowo kupiłam żel do mycia twarzy z ziaji - liście manuka. Miałam już go i byłam zadowolona. Do koszyka wpadł mi równie sławny w blogosferze płyn micelarny z L'Oreal'a. W Takko kupiłam miętowe szorty i etui na telefon :) dodatkowo dla przyjemności dużą milkę z oreo :D
Dużo dobrego słyszałam też o suchym szamponie z biedronki, wiec postanowiłam go kupić. Zajrzałam też do Housa gdzie kupiłam słuchawki w zebrę :P
W Tesco trafiłam na kilka promocji i tak zostałam posiadaczką szczoteczek do zębów (2,75 zł sztuka) i dwóch zapaszków, każdy po 5 zł :)
I to by były wszystkie zakupy jakie poczyniłam w maju :)
buziaki i udanego weekendu :*

Merz Special - pierwsze starcie ;)

Witajcie :)

Niedawno dostałam propozycję podjęcia 3-miesięcznej kuracji z suplementem diety Merz Special.
Pewnie większość z Was wie co to za tabletki a dla tych co nie wiedzą powiem tylko, że mają one za zadanie wspomóc nasze włosy, skórę i paznokcie :)
Kilka dni temu przyszła do mnie paczuszka z trzema opakowaniami co odpowiada 3-miesięcznej kuracji.
Oprócz kartonikowego pudełka drażetki znajdują się w solidnym szklanym słoiczku, które wygląda efektownie i moim zdaniem przyciąga uwagę.
Tabletki posiadają blado-różową otoczkę, która ułatwia połykanie. Sama wielkość drażetek też nie sprawia problemu z ich przyjmowaniem.
A teraz kilka informacji jakie możemy wyczytać z kartonika :)
Jak widać jest to bomba witaminowa dla naszej skóry, włosów i paznokci.
Moja kuracja zaczyna się dziś (9 czerwiec) i zakończy w okolicach 9 września.
Drażetki przyjmuje się dwa razy dziennie po jednej - rano i wieczorem.
Szczególne nadzieje pokładam na poprawieniu stanu moich włosów i paznokci. Na cerę jakoś specjalnie nie narzekam. Moim problemem raczej jest wypadanie włosów oraz miękkie, rozdwajające się paznokcie. Bardzo często pękają mi po bokach :(
Tak wyglądają na dzień dzisiejszy
Na zdjęciu widać jakie są miękkie.
Pierwsze spostrzeżenia przedstawię po 6 tygodniach a kolejne już po skończonej kuracji.
Zobaczymy jak spiszą się te drażetki, aż sama jestem ciekawa :D
A Wy jakie miałyście doświadczenia z Merz Special?

Black or White

Witajcie :)

Dziś chciałam Wam pokazać jak do tej pory najlepszy biały lakier jaki używałam. Jest to lakier z Eveline o nr 253 z serii MiniMax.
Jego pojemność to 5 ml. 
Posiada szeroki pędzelek co znacznie ułatwia malowanie.
Lakier jest świetnie napigmentowany, wystarczy jedna warstwa aby uzyskać czystą biel bez prześwitów. Do tej pory wszystkie białe lakiery jakie miałam dawały bardziej mleczny kolor i potrzebowały dwóch grubszych warstw. Z reguły lakiery do frencha i te do stempli są dobrze napigmentowane ale niestety ich konsystencja jest dość gęsta i problematycznie się je nakłada, mogą robić smugi. Nie nadają się do nakładania na cały paznokieć przynajmniej w moim przypadku. Mini Max nie jest zbyt gesty i nie rozlewa nam się po skórkach. Jak dla mnie konsystencja idealna. Nie ma mowy o smugach czy tym podobnych trudnościach przy malowaniu.
Jeśli chodzi o trwałość to u mnie standardowo jak przy większości lakierów czyli 3-4 dni.
 Podsumowując jest to jeden z lepszych białych lakierów w moich zbiorach :)

Majowe denko

Witajcie :)

Maj już za nami (ale ten czas szybko leci, też macie takie odczucie?) więc pora pozbyć się "pustaków" i zrobić miejsce na nowe kosmetyki :)
1. Isana, suchy szampon - moje "ente" opakowanie. Kupuję go kiedy aktualnie Batiste nie jest na promocji.
2. Lirene, wybielający tonik 3w1 - RECENZJA tutaj
3. Alterra, peeling pod prysznic - oj ciężko mi się zużywało ten kosmetyk, cieszę się że mam to już za sobą. RECENZJA tutaj
4. Facelle, żel do higieny intymnej - bardzo fajny produkt, nie drogi, nie podrażnia i nie uczula. Jestem z niego zadowolona.
5. BingoSpa, mleczko do mycia rąk z jedwabiem - RECENZJA tutaj
6. Soraya, peeling do twarzy - RECENZJA tutaj
7. Lirene, multifunkcyjny krem BB - RECENZJA tutaj
8. Clarena, peeling do twarzy z kawiorem - bardzo fajny, delikatny peeling, ładnie wygładzał i przyjemnie pachniał.
9. Kolastyna, żel do mycia twarzy - dobrze oczyszczał, lekko się pienił, nie podrażniał ale lekko ściągał skórę.
10. Bioliq, płyn micelarny - świetny produkt, RECENZJA tutaj
11. Efektima, hydrożelowe płatki pod oczy - ciekawy produkt, odprężający :) widać poprawę, okolice oczu stają się rozświetlone i wyglądają na wypoczęte.
12. Lirene, krem do twarzy - RECENZJA tutaj
13. Yoskine, mikrodermabrazja, szafirowy peeling do twarzy - jak dla mnie świetny produkt, ma miliony mikro drobinek które idealnie ścierają naskórek. Twarz jest super gładka :D nie ma mowy o podrażnieniach czy zaczerwienionej skórze.
14. Skarpetki złuszczające do stóp - RECENZJA tutaj
15. Ziaja, maseczki do twarzy - ta nowa seria "liście zielonej oliwki" bardzo przypadła mi do gustu. Z pewnością te maski zagoszczą u mnie na dłużej.
16. POSE, próbka kremu do twarzy - hmm, jak dla mnie lipa, krem tłusty, w ogóle się nie wchłaniał. Rano budziłam się z mega tłustą twarzą.
17. Yves Rocher, miniaturka kremu do twarzy - przyjemny, nawilżający krem o ładnym zapachu.
18. Calvin Klein, REVEAL - próbka perfum. Zapach ok. Niestety nie umiem opisywać zapachów. Podobał mi się i tyle :P

No i koniec, teraz mogę to wszystko wywalić do kosza, jupi :D