Obserwatorzy

Eveline, profesjonalny wysuszacz lakieru w sprayu

Witajcie :)

Dziś znów będzie o tematyce paznokciowej a dokładniej o wysuszaczu do lakieru w sprayu od Eveline. Lubię wszelkie gadżety, które wspomagają wysychanie zwykłych lakierów :)
Produkt zamknięty jest w niewielkiej, zgrabnej buteleczce z atomizerem o pojemności 30 ml.
Producent zaleca spryskać paznokcie zaraz po pomalowaniu. Wystarczą dwa psiknięcia, ale na upartego jeden raz też by wystarczył :) (atomizer ma całkiem spore pole rażenia :P) Później należy poczekać jak preparat wyschnie. Tu zaczynają się lekkie schody bo z racji konsystencji która jest dość tłustawa, możemy czekać godzinami na wyschnięcie.
Ja zazwyczaj robię tak, że biorę papierowy ręcznik i ścieram nadmiar z opuszków i zostawiam tylko na lakierze i skórkach, wtedy mogę bez problemu zająć się np. pisaniem nowej notki ;)
Jeśli chodzi o samo działanie to naczytałam się wielu negatywnych opinii na temat tego preparatu co szczerze mówiąc trochę mnie dziwi.
U mnie preparat działa bardzo dobrze. Fakt, że 1 minutowa obietnica producenta jest trochę nad wyraz, bo niby lakier mam wyschnięty, ale kiedy docisnę paznokieć palcem to odbijają mi się linie papilarne, ale po 5 minutach, lakier jest całkowicie suchy i mogę naciskać na niego z całych sił i nic mi się na nim już nie odbija. Oczywiście paznokcie po tych 5 minutach są tłuste, ale wystarczy je tylko wytrzeć, albo po prostu umyć ręce i gotowe.
Plusem jest to, że po każdym manicure mamy dodatkowo nawilżone skórki z pewnością wychodzi im na dobre :)
Tak więc jak dla mnie preparat jest ok i znacznie skraca mi czas oczekiwania na suche paznokcie :)
Wolę poczekać 5 min niż czasem nawet pół godziny :)
A u Was jak się spisał?

Hybrydowy lakier termiczny z Chin ;)

Witajcie :)

Juz od dawna chciałam wypróbować termiczne lakiery :) Zawsze mnie fascynowała ta zmiana koloru pod wpływem temperatury :)
W końcu zdecydowałam się i zamówiłam takowy lakier z aliexpress.
Postawiłam na numerek 5701 (żółty kiedy jest ciepło, pomarańczowy kiedy jest zimno)
Pojemność lakieru to 10 ml i zapłaciłam za niego 7,99 zł.
Pędzelek jest cienki, ale wygodnie się nim maluje. Lakier sam w sobie jest rzadszy niż np te z Semilac.
Niestety jego pierwsza wadą jest bardzo słaba pigmentacja...
tak wygląda 1 warstwa...
Wygląda jakby mi paznokcie zżółkły :P
Druga warstwa tez nie zachwyca...
Między drugą a trzecią warstwą nie ma praktycznie różnicy...
A tak wygląda po włożeniu do zimnej wody (lepszy efekt byłby jakby woda była naprawdę zimna a nie chłodna :P)
A tu paznokcie po spotkaniu z ciepłą wodą :)
Postanowiłam się nie zniechęcać od razu i na prawej ręce dałam podkład w postaci białego lakieru...
Efekty są o niebo lepsze :)
Ukazuje nam się soczysty odcień żółci :)
Tak więc lewa ręka poszła do poprawki :)
Żeby nie było nudno, dodałam naklejki wodne na kciuku i palcu serdecznym.
A oto kilka zdjęć przedstawiających zmiany temperatury :)
Ok pora na kilka minusów tego lakieru...
Zacznę od tego co pisałam wcześniej a mianowicie słaba pigmentacja (nie obejdzie się bez białego lakieru pod spodem)
Przy poprawianiu lewej ręki lakier ściągał się dość opornie. Dla ułatwienia radzę spiłować większą część lakieru a dopiero później bawić się z acetonem.
Zaraz po włożeniu paznokci do lampy przez pierwsze 2-3 sekundy czuje dość mocne pieczenie.
Ale są też i plusy :)
Lakier po wyjęciu z lampy nie posiada warstwy dyspersyjnej (paznokcie się nie kleją i nie trzeba ich przecierać)
Bardzo podoba mi się efekt zmiany koloru, moja mam długo zastanawiała się co dzieje się z moimi paznokciami, że co chwilę mam inny kolor, aż w końcu nie wytrzymała i zapytała :P

Podsumowując, jest to dość problematyczny lakier, ale efekt jaki daje jest naprawę genialny :)
A Wy co sadzicie o termicznych lakierach?

Pure Collagen - powiedz starzeniu STOP!

Witajcie :)

Dziś chciałam Wam zaprezentować ciekawy suplement diety jakim jest Pure Collagen od Noble Medica. Jest to naturalny kolagen z ryb morskich wzbogacony o elastynę i silne antyoksydanty.

Czy wiecie, że nasz organizm produkuje naturalny kolagen tylko do 25 roku życia? Później zaczynamy tracić zdolność naturalnej odbudowy tego białka. Od 25-30 roku życia produkujemy go o 3% mniej, a w wieku 30-40 tracimy aż do 1,5% rocznie. W kolejnych latach 40-50 organizm traci ok. 30% kolagenu. Po 60 roku życia tracimy go prawie w połowie bo aż w 45%. W efekcie skóra traci sprężystość i pojawiają się zmarszczki, stawy i ścięgna tracą dawną sprawność.

Pure Collagen zawiera naturalny kolagen z ryb morskich (dorszowate i flądrowate) który jest najbardziej zbliżony swoją formułą do ludzkiego.
Zawiera w sobie:
Opakowanie zawiera 100 tabletek co przy dawkowaniu 4 dziennie (2 rano, 2 wieczorem) daje 25 dni stosowania. W wieczku znajduje się osuszacz, który zapobiega wilgoci i utlenieniu się witamin i kolagenu.
Tabletki są naturalne, pozbawione barwników i otoczki, ale nie są problematyczne w połykaniu. Czuć niestety nieprzyjemny rybi zapach, który po połknięciu nie zostaje w ustach więc jest to do zaakceptowania :) w końcu to naturalny produkt :)
Składniki tabletki pozbawione są substancji alergizujących.
Co nam obiecuje producent:
- przywraca stawom i ścięgnom pełną sprawność
- opóźnia proces starzenia się skóry
- spłyca zmarszczki mimiczne
- rozjaśnia przebarwienia
- przywraca cerze jędrność, witalność i blask
- dba o nawilżenie całego ciała
- wzmacnia włosy i paznokcie
- zatrzymuje upływający czas
Jak widzicie obietnic jest sporo, ale jak one maja się do rzeczywistych efektów.
W pierwszych 3 tygodniach stosowania nie zauważyłam kompletnie nic. Pierwsze efekty mogłam zaobserwować po miesiącu. W domu praktycznie 4 razy w tygodniu wskakuję na steper i w zależności od nastroju ćwiczę na nim co najmniej 45 min do 2 h. W dzieciństwie miałam operację na kolano i od tamtej pory pobolewało mnie przy większym wysiłku fizycznym. Przy steperze również. Po tych tabletkach ból zniknął. Moje stawy znacznie się wzmocniły. W trakcie drugiego pakowania zauważyłam również że wygląd mojej cery faktycznie się poprawił do tego stopnia, że nie używam póki co podkładu na twarz. Jedynie korektor na moje sińce pod oczami i puder matujący. Nie wiem czy to zasługa tych tabletek, ale wierzę, że tak :) Jeśli chodzi o nawilżenie całego ciała to ja nigdy nie miałam problemów z przesuszoną skórą i balsamuję się tak samo przed tabletkami jak i po. Nie widzę tutaj większej różnicy. Kondycja włosów i paznokci nieznacznie się poprawiła. Włosy wciąż mi wypadają ale w nieco mniejszej ilości.
Podsumowując, jestem zadowolona z tych tabletek i z efektów jakie dają. Nie są to może wszystkie obietnice, ale znaczna ich większość :)
Jeśli macie ochotę dowiedzieć się czegoś więcej to zapraszam na stronę producenta 

Czarno-białe motyle

Witajcie :)

Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię nosić czarny lakier na paznokciach niezależnie od pory dnia, nocy czy roku :) 
Żeby jednak nie było aż tak całkiem mrocznie dla kontrastu dołożyłam nieco bieli z wiosenno-letnim motywem :)
Wyszło chyba całkiem fajnie :)
A Wy lubicie czarny kolor?
buziaki i do następnego :)

Lirene My Color Code - podkład dobrany do typu urody

Witajcie :)

Bardzo długo zbierałam się do napisania tej notki. Zdjęcia przeleżały dobrych kilka tygodni zanim usiadłam i naskrobałam kilka zdań na temat podkładów od Lirene My Color Code.
Są to 4 fluidy, które reprezentują 4 typy urody: wiosnę, lato, jesień i zimę.
Pewnie zastanawiacie się czemu tak długo zwlekałam z opisaniem tych podkładów. Otóż jakimś dziwnym trafem podkłady te raz działają u mnie dobrze ale w większości niestety koszmarnie i nie mam pojęcia od czego to zależy.
No ale zacznijmy od początku. Kosmetyki zamknięte są w zgrabne, długie buteleczki o pojemności 30 ml. Zapach nie zachwyca, ale mi osobiście on nie przeszkadza bo nie jest mocno intensywny. Produkty dodatkowo zapakowane są w kartoniki na których wypisane są cechy dla danego typu urody.
Sugerując się tymi podpowiedziami, powiedziałabym, że jestem na pograniczu zimy i jesieni.
4 kolory to dość wąska gama kolorystyczna, bo ja osobiście musiałam mieszać bardzo jasną zimę z ciemniejszą jesienią. Wiosna jest dla mnie zbyt żółta.
Jak widać na zdjęciu wiosna jest żółto-pomarańczowa, lato oliwkowe z domieszką zieleni, jesień beżowa, ale zbyt ciemna jak dla mnie no i zima która jest naprawdę jasna z różowymi pod-tonami i tu prawdziwe bladziochy powinny być zadowolone :)
Pora na działanie. Jest to produkt o średnim kryciu w stronę słabego. Wyrówna koloryt skóry, ale nie zakryje wyprysków. Podkreśla skórki (są dni kiedy tego nie robi - zagadka :P). Ściera się już po kilku godzinach. Dotykając skóry palcem mam wrażenie, że puder w ogóle go nie utrwalił. Jego największym minusem jest to, że moja skóra po godzinie od nałożenia świeciła się jak kula dyskotekowa. Wychodząc z domu zawsze musiałam mieć puder lub ewentualnie bibułki matujące. Próbowałam nakładać go na różne kremy i nawet na "gołą" skórę. Efekt świecenia zawsze był taki sam.
Nazwa fluid kryjąco-matujący w moim przypadku jest mocno nad wyraz.
Jego plusem z pewnością jest to, że mnie nie uczulił i nie zapchał. No ale pod innymi względami niestety się nie popisał.
Szybkie podsumowanie...
PLUSY:
- w ofercie znajduje się naprawdę jasny kolor, idealny dla bladziochów
- nie zapchał i nie uczulił
- wygodna tubka z aplikatorem
- dostępność, cena (ok 20 zł)
MINUSY:
- dość słabe krycie
- ściera się w ciągu dnia
- twarz po godzinie mocno się świeci
- mała gama kolorystyczna
- podkreśla suche skórki
- dość wysoko alkohol w składzie 

I to na tyle...
A Wy jakie macie zdanie o tych fluidach?

Akcja Lipton - Jeloł! Pisz & Love

Witajcie :)

Podobno przeciętny Polak tygodniowo wypija 17 filiżanek herbaty. Sama nie wiem czy jestem bardziej kawoszką czy herbaciarą :P Przy obydwu napojach tak samo się relaksuję i odprężam :) Wiele osób już od rana lubi delektować się smakiem herbaty. Po kubek sięgamy w pracy, gdy chcemy znaleźć chwilę dla siebie czy szukamy relaksu przy lekturze. Gorąca - rozgrzewa, serwowana na zimno doskonale chłodzi w upalne dni.
Dziś trochę o herbacie a dokładniej o fajnej akcji jaką zorganizowała firma Lipton :D
Jeloł! Pisz & Love to konkurs dla osób pełnych pozytywnej energii, które pragną zarażać optymizmem i wprawiać innych w dobry nastrój.
Aby wziąć udział w akcji wystarczy wejść na stronę www.piszandlove.pl i dać się ponieść swojej kreatywności.
Zasady są proste i przejrzyste. Wystarczy stworzyć krótkie, radosne i optymistyczne hasło, które wywoła uśmiech. Hasło które pozwoli dzielić się radością i cieszyć się życiem. Warto postawić na fantazję, dobry humor, grę słów, skojarzenia i innowacyjność.
Hasło powinno składać się z max 60 znaków, bo tyle zmieści się na zawieszce klasycznego Lipton Yellow Label.
Jest o co walczyć bo 100 zwycięskich haseł pojawi się na zawieszkach limitowanej edycji herbaty Lipton Yellow Label dostępnej w regularnej sprzedaży w czwartym kwartale 2016 roku. Dodatkowo 10 najlepszych haseł znajdzie się na banerach kampanii na stronach internetowych. W charakterze nagród będą też vouchery do Katalogu Marzeń oraz wyjątkowe termiczne kubki Lipton.
Warunki konkursu oraz regulamin dostępne są na stronie www.piszandlove.pl
Zgłoszenia przyjmowane są do 26 czerwca :)

Skusicie się na wymyślenie optymistycznego hasła? :D

Essence I Love Trends - seria metaliczna

Witajcie :)

Przyszła pora na post paznokciowy :D 
Jakiś czas temu będąc w Hebe moją uwagę przykuł lakier z szafy Essence w metaliczno-morskim kolorze :)
Zapragnęłam go :D i oto ON :D
Żeby nie było nudno dodałam od siebie biały wzorek malowany za pomocą pędzelka i sondy :)
Jak Wam się podoba kolor? :)
Na żywo ładnie się mieni czego niestety nie da się uchwycić aparatem.

Niespodzianka na lato od Dr Ireny Eris

Witajcie :)

Pora na kolejne nowości jakie trafiły do mnie przed kilkoma dniami :)
Tym razem są to dobroci od Laboratorium Dr Ireny Eris.
Kosmetyki Lirene i Under Twenty zapakowane były w pokaźne żółte pudło z niespodziewanym podwójnym dnem :)
Pierwsze piętro skrywało w sobie typowo letnie produkty.
m.in. balsam brązujący
mus-pianka samoopalająca
samoopalający krem do twarzy i ciała
jaśminowy olejek do opalania z którego ciesze się chyba najbardziej :D
A pod spodem znalazłam...
Antycellulitowy edno-masaż
krem do stóp
brązujący balsam do ciała pod prysznic
nowość na rynku, czyli podkład No Mask
żel micelarny
Już zabrałam się za pierwsze testy :)
buziaki i do następnego :)

Photo mix #16 - Insta mix #3

Witajcie :)

Pora na kolejną dawkę zdjęć jakie uzbierały mi się na Instagramie :D
Zapraszam
1. Recenzja wody z kwiatów pomarańczy KLIK
2, 3. Mini zakupy z Rossmanna z promocji na kosmetyki do oczu
4. Recenzja żeli Dove, KLIK
5, 6. Pyszne lody pistacjowe z Biedronki
7. Nowy naszyjnik z Aliexpress
8. Ananasowe etui na telefon z Aliexpress
9. Cień Color Tatto, Creme De Rose 91
10. Witaminki od Tymbarka :)
11. Serek wiejski z owocami - pyycha :)
12. Dwie pary nowych sandałów na lato :)
13. Upominki od Helfy :)
14. Piękna tęcza po burzy :)
15. Sushi z Biedronki na obiad
16. Blaszki do stempelków z Aliexpress (10 szt. za 12 zł)
17. Pyszne tarteletki ze świeżymi owocami.
18. Dwie pary kolczyków na lato :)
19. Zdrowy sok z marchwi, jabłek i pomarańczy
20. Zupełna nowość dla mnie, czyli dżem z pomidorów :D
21. Niezdrowa kolacja od czasu do czasu ;)
22. Moje ulubione Ferrero Rocher
23. Koktajl z truskawek, bananów i soku z czarnej porzeczki
24. Nowy przyjaciel z Chin, który umila mi czas przy herbacie :D
25, 26. Kiedy żar z nieba leci najlepsze są lody i kawa mrożona :D

Zapraszam do wspólnej obserwacji ;)

buziaki i do następnego :)