Obserwatorzy

Czekoladowo papajowe serum do ciała od Bingo Spa

Witajcie :)

I po raz kolejny zapraszam Was na recenzję czekoladowego kosmetyku, ale tym razem w towarzystwie papai. Czekoladowo papajowe serum do ciała od Bingo Spa skusiło mnie właśnie tą kombinacją zapachową, a jak to wygląda w praktyce? 
Opakowanie dla mnie jak najbardziej na plus. Zgrabna buteleczka o pojemności 150 g z pompką co bardzo ułatwia aplikację kosmetyku.
Konsystencja kosmetyku jest dość gęsta ale zarazem lekka, bardziej w stronę balsamu niż masła. Jedna porcja jaką "wypluwa" nam pompka (zdjęcie poniżej) starcza mi na posmarowanie całej ręki więc aby wysmarować całe ciało potrzeba kilka(naście) pompek przez co produkt staje się mało wydajny.
Jeśli chodzi o zapach, wyczuwam w nim i papaję i czekoladę, ale znowu (tak jak w przypadku szamponu) nie jest to "smaczny" jak dla mnie zapach. Nie jest on zły, no ale znowu oczekiwałam czegoś innego :P Wielkim plusem tego serum jest jego błyskawiczne wchłanianie. Moja skóra wręcz "wciąga" ten kosmetyk w minutę :) zapach dość długo utrzymuje się na ciele. Działanie też zaliczam na plus. Skóra staje się gładka, nawilżona i miękka w dotyku :) W okresie zimowym nawilżenie może być niewystarczające, ale na okres wiosenno-letni będzie idealny, szczególnie w podróży, na wakacjach zważywszy na małe, smukłe i wygodne opakowanie :)
Jeśli macie ochotę same przetestować to małe mazidełko to zapraszam tutaj.
Sama mam ochotę wypróbować inne warianty zapachowe :D

A Wy macie swoje ulubione balsamy/masła do ciała?

Zestaw do manicure i pedicure

Witajcie :)

Od poniedziałku w Lidlu można kupić zestaw do manicure i pedicure za 69 zł. Długo się nad nim zastanawiałam bo podobny zestaw dostępny był również przed świętami Bożego Narodzenia i w końcu zdecydowałam się, pojechałam i kupiłam :)
Zestaw zamknięty jest w praktycznej kosmetyczce, szkoda tylko, że jest w białym kolorze bo coś czuję, że szybko mi się ubrudzi.
A co znajdziemy w środku?
Jest to jakby swojego rodzaju frezarka do paznokci o fajnym ergonomicznym kształcie z antypoślizgowymi powierzchniami uchwytu.
Do zestawu dołączonych jest 7 końcówek.
- stożek szafirowy do usuwania suchej skóry
- 2 tarcze szafirowe (drobno i grubo ziarnista) do piłowania paznokci
- 1 szafirowa szlifierka do szybkiego usuwania grubego, zrogowaciałego naskórka lub odcisków
- 1 frez do luzowania wrastających paznokci
- 1 frez cylindryczny do szlifowania i wstępnego wygładzania powierzchni paznokcia
- 1 stożek filcowy do wygładzania, polerowania i czyszczenia powierzchni paznokcia

Urządzenie posiada dwa poziomy prędkości oraz lewe i prawe obroty. Do frezarki dołączony jest zasilacz sieciowy ze spiralnym kablem tak więc nie musimy bawić się z bateriami :)
Zakupu nie żałuję i jestem z niego zadowolona. Frezarki użyłam już kilka razy do rąk jak i do nóg i bardzo ułatwia mi zadanie przy pielęgnacji :) Bardzo nie lubiłam polerowania paznokci, ale podobał mi się efekt. To urządzenie zdecydowanie uprzyjemniło mi tą czynność :)

Polecam dla profesjonalistek jak i do użytku w domowym zaciszu :)

Czekoladowy szampon z odżywką od Bingo Spa

Witajcie :)

Jeśli chodzi o czekoladę, a szczególnie mleczną, jestem strasznym łasuchem tak więc kiedy mogłam sobie wybrać dowolny kosmetyk z Bingo Spa wybór od razu padł na czekoladowy szampon do włosów z odżywką :)
Kosmetyk zamknięty jest w dużej plastikowej butelce o pojemności 500 ml. Niestety butelka jest bardzo nieporęczna pod prysznicem, a to za sprawą wielkiego otworu z nakrętką. Kiedy mamy mokre dłonie, odkręcenie butelki graniczy z cudem. Fajnie, że butelka jest przezroczysta, możemy kontrolować zużycie kosmetyku.
Mile zaskoczyła mnie konsystencja, która do złudzenia przypomina rozpuszczoną płynną, mleczną czekoladę, aż ma się ochotę polizać, ale czar pryska przy zapachu. Niestety spodziewałam się że poczuję mleczną czekoladę i od razu pocieknie mi ślinka. Ślinotok u mnie nie wystąpił bo szampon może i pachnie czekoladą, ale to nie jest zapach na jaki się nastawiłam, a szkoda.
Samo działanie kosmetyku oceniam na dobre. Szampon dobrze się pieni i oczyszcza włosy. Niestety po umyciu muszę dodatkowo użyć odżywki (pomimo, że szampon posiada już w sobie odżywkę) bo włosy ciężko jest rozczesać. Zapach praktycznie wcale nie utrzymuje się na włosach. Szampon nie podrażnia skóry głowy i nie obciąża włosów.
Na plus jest również stosunek pojemności do ceny. Szampon nie jest drogi więc każdy choćby z czystej ciekawości może spróbować go na własnej skórze.
Zakupić go możecie na stronie Bingo Spa klik klik

Miałyście do czynienia z tym szamponem?

Dove color repair - dwukolorowa maska do włosów

Witajcie :)

W końcu nadeszła wiosna, nie tylko ta kalendarzowa ale i ta okraszona słońcem, wyższymi temperaturami i dłuższymi dniami :) aż mam większe chęci do działania :D dlatego też dziś przychodzę do Was z maską do włosów od Dove.
Z racji tego, że moje włosy co jakiś czas zostają potraktowane farbą w różnych odcieniach blondu to mogłoby się wydawać, że ta maska jest moim zbawieniem...Czy na pewno?
Zacznijmy od opakowania które jest bardzo poręczne, miękka tuba z której bez problemu wydostaje się kosmetyk.
Zapach przy pierwszym stosowaniu skojarzył mi się z profesjonalnymi kosmetykami fryzjerskimi. Jeśli chodzi o konsystencję, jest ona gęsta, kremowa i dobrze rozprowadza się po włosach. Zawiodłam się troszkę na kolorze bo z opakowania można wywnioskować, że jest ona biało-czerwona i faktycznie taka jest, ale przejście tych kolorów jest bardzo delikatne, trzeba się naprawdę dobrze przyjrzeć żeby zobaczyć biały kolor i blado-różowy. Spodziewałam się większego kontrastu coś na wzór niektórych past do zębów (aquafresh bodajże ma takie pasty)
Próbowałam uchwycić to na zdjęciach co okazało się niezwykle trudne, no ale jak się dobrze przypatrzeć to coś tam widać :)
Jak już wspominałam moje włosy są katowane farbami przez co są przesuszone i szorstkie, szczególnie w okolicach końcówek.
Ta maska miała mi je zregenerować i zrobiła to połowicznie. Po jej użyciu włosy były wygładzone, ale moim zdaniem nie dość nawilżone na końcach. Musiałam ratować je jedwabiem.
Nie do końca sprawdziła się też przy ułatwianiu rozczesywania. Oczywiście łatwiej było mi rozczesać włosy po jej zastosowaniu niż kiedy jej nie nałożyłam, ale chyba spodziewałam się trochę więcej po tej masce. Plus za to, że ile bym jej nie nałożyła na włosy to mi ich nie obciąża :)
Podsumowując, mam mieszane uczucia jeśli chodzi o ten kosmetyk. Nie jest zły, ale moje oczekiwania co do tej maski okazały się ciut za duże.
Jeśli ktoś ma mniej wymagające włosy to jestem pewna że może być z niej zadowolony :)

buziaki i do następnego :)

Sensique - I'am yours...

Witajcie :)

Jakoś w okolicach walentynek sensique wypuściło kilka ciekawych lakierów nawierzchniowych. Skusiłam się na jeden z nich. Jest to topper w moim ulubionym fioletowym kolorze. Wcześniej go nie pokazywałam bo nie pozwalał mi na to stan moich paznokci.

Lakier bardzo spodobał mi się w buteleczce bo widać zatopione w nim drobinki w różnych kształtach i rozmiarach. Jak przystało na święto zakochanych nie zabrakło w lakierze serduszek :D 
Niestety jest jedno dość istotne "ale" odnośnie tego lakieru, otóż bardzo trudno nałożyć na paznokieć choćby jedno serduszko. Ogólnie żeby lakier jakoś wyglądał trzeba nałożyć kilka warstw bo bardzo ciężko nabiera się te drobinki na pędzelek. Tak więc lakier w buteleczce wygląda super, ale gorzej jest z odwzorowaniem tego efektu na pazurkach, a szkoda....

Dobra dość tego przydługiego wstępu, pora na prezentację :)
Oczywiście aparat lekko przekłamał kolor, który jest bardziej fioletowy
Na paznokciach mam 3 warstwy tego toppera i "wyłowiłam" aż jedno serduszko :P
Wspomnę jeszcze tylko, że to nr 195 I'am yours :)

Miałyście inne lakiery z tej serii? Też były takie ciężkie we współpracy?

Wiosenne paznokcie

Witajcie :)

Wiosna już tuż tuż i mimo tego, że paznokcie nie są w najlepszej kondycji (nie mówiąc już o skórkach) postanowiłam zabawić się z wodnymi naklejkami :)
Odkąd pierwszy raz spróbowałam naklejek wodnych stały się moimi ulubieńcami jeśli chodzi o szybkie i efektowne zdobienie na paznokciach :) nie ma lepszej metody niż to :D
A Wy używałyście naklejek wodnych?

Photo mix #8

Witajcie :)

Pora na miesiąc w zdjęciach :) będzie to przełom lutego i marca :)

Zaczniemy od szatańskiego numera w IKEA, zamawiałam komodę z transportem i taki numerek dostałam :D
Mini kanapeczki na kolację :D dosłownie na dwa gryzy, dla mojego taty na jedno podejście :P
Urodzinki w pracy :D i tyyyyle pyszności :D
Desery mojego autorstwa :P ah, ale rodzice i facet mają ze mną dobrze :D
Poranna i darmowa kawka w McDonaldzie :)
Od marca zapisałam się na siłkę, ciekawe ile wytrzymam :P
Dzień Kobiet :D coś dla duszy i coś dla ciała :D
Śniadanie w IKEA :D bez rewelacji, no ale spróbować musiałam :)
I kolejne słodkości, tym razem ciasto leśny mech :D
Miła niespodzianka z nowościami od Dr Ireny Eris :)
i to by było na tyle :D

buziaki i do następnego :)

Zdenkowani w lutym

Witajcie :)

Luty jak wiadomo jest krótkim miesiącem i dlatego też moje denko nie jest zbyt okazałe, no ale ważne, że zrobiło się miejsce na nowe kosmetyki :D
1. Intimea, chusteczki do higieny intymnej - zakupione w biedronce za niecałe 3 zł, bardzo fajnie się spisują, nie podrażniają mnie i odświeżają. Robią wszystko to czego oczekuję od takich chusteczek.
2. Luksja, kremowe mleczko pod prysznic - jak dla mnie bomba, kremowa konsystencja, o bardzo ładnym zapachu. Dobrze się pieni i nawilża skórę.
3. BBCOS, miętowy szampon do włosów - bardzo ładny zapach mięty, nie za ostry i nie za słaby taki zrównoważony. Szampon przeznaczony do włosów przetłuszczających się. Fajnie odświeża i oczyszcza włosy. Ogólnie jestem na TAK :)
4. Timotei, odżywka do włosów - RECENZJA tutaj
5. Systane ultra, krople do oczu - jak dla mnie świetne krople. Noszę soczewki kontaktowe i w pracy kiedy za długo siedzę przed komputerem soczewki zaczynają mi wysychać, a te krople świetnie je nawilżają i przywracają komfort w ich noszeniu :)
6. Isis Pharma, peeling enzymatyczny - jak dla mnie za silny bo po nałożeniu skóra zaczynała mnie piec i była zaczerwieniona. Dobrze, że to tylko próbka :)
7. Benefit, It's potent, krem pod oczy - mimo tego, że to tylko próbka starczyła mi na dość długo. Średnio pachniał, ale działał bardzo dobrze, skora była nawilżona.
8. Lirene, żel pod prysznic o zapachu rajskiego granatu - RECENZJA tutaj
9. FM, baza pod cienie - bardzo fajna baza, podbijała kolory cieni i wydłużała trwałość :)
10. Eveline, przeciwzmarszczkowy krem na dzień - używała go moja mama i chwaliła sobie. Nadaje się pod makijaż, ładnie pachnie i nie pozostawia tłustej warstwy. Nie podrażniał i nie zapychał.
11. BeBeauty, peeling drobnoziarnisty - zapomniany i wiekowy kosmetyk, który zużyłam razem z mamą do peelingu nóg.

i to na tyle :)
A jak Wam poszło denkowanie w lutym?
buziaki i do następnego...

Makijaż - róż i brąz

Witajcie :)

Coraz dłużej jest widno na dworze więc częściej mogę sobie poeksperymentować z kolorami na powiekach jak przychodzę z pracy :) dziś postawiłam na dość sprzeczne kolory, a mianowicie róż i  brąz, ale efekt końcowy nawet mi się podoba :)
Taki dzienniaczek z nutką szaleństwa z okazji Dnia Kobiet :P

buziaki i do następnego...

Pomarańczowe masełko do ust od Marizy

Witajcie :)

Jakiś czas temu dostałam do testów masełko do ust o smaku pomarańczowym od przedstawicielki Marizy - Magdy :)
Z kosmetykami tej firmy miałam już przyjemność się zapoznać, była to potrójna paletka cieni i puder sypki. O ile puder mam do dziś i jestem z niego zadowolona tak cienie okazały się totalnym niewypałem, no ale nie o tym, tylko o masełku :D
Jest to mały słoiczek, na którym nie dopatrzyłam się pojemności, ale w katalogu dostrzegłam, że jest to 10 ml.
Do wyboru są 3 warianty masełka: malinowy, pomarańczowy i orzechowy. Wybrałam wersję pomarańczową bo w swoich zapasach mam dwa masełka z nivea o smaku malinowym i karmelowym więc chciałam jakiejś odmiany :)
Tutaj porównanie do masełka nivea aby wyobrazić sobie wielkość, która jest mała taka kieszonkowa :)
Konsystencja kosmetyku jest zwarta, twarda i jednolita, całkowicie różni się od masełka z nivea. Początkowo ciężko było mi się przekonać do takiej konsystencji, ale po jakimś czasie przyzwyczaiłam się :) Kosmetyk rozpuszcza się pod wpływem ciepła naszego palca i łatwo się nakłada. Masełko bardzo ładnie pachnie pomarańczą i jest to również wyczuwalny zapach na ustach. Ma działanie natłuszczające ponieważ jest na bazie wazeliny. Sprawdza się zarówno przy mocno spierzchniętych ustach jak i do ogólnego nawilżenia :)
Znalazłam dla niego również inne zastosowanie, smaruję nim skórki wokół paznokcie i jest przy tym równie dobry jak do ust :)
Podsumowując jak dla mnie bardzo fajne, wielozadaniowe masełko o przyjemnym zapachu :)
Jeśli ktoś byłby zainteresowany kosmetykami Mariza bądź tym konkretnym masełkiem to zapraszam na:
facebooka klik klik lub
stronę internetową klik klik
a w razie jakichkolwiek pytań mail :
zajacmagda5@gmail.com

buziaki i do następnego....

Wazelina - "Z czym to się je"?

Witajcie :)

Wazelina jest prostym, tanim kosmetykiem, który ma wiele zastosowań. Powstaje ona w wyniku destylacji ropy naftowej. Wyróżniamy wazelinę techniczną (brązowa), żółtą, białą i kosmetyczną. Przeznaczenie wazeliny jest szeroko pojęte w kosmetyce jak i w innych dziedzinach. 
Jeden kosmetyk, a tyle zastosowań. Jakich?
Postaram się przytoczyć kilka z nich związanych z pielęgnacją :)

1. Suche i popękane pięty. Kosmetyk nakładamy na noc grubą warstwę i ubieramy bawełniane skarpetki. Powtarzamy ten proces w miarę systematycznie i po kilku razach cieszymy się miękkimi i gładkimi piętami :)

2. Balsam do ust. Nałożony na noc zmiękcza i wygładza nasze usta przygotowując je na przyjęcie nawet najbardziej niesfornych pomadek :)

3. Dobra odżywka na nasze rzęsy. Efekty będą takie jak po dużo droższych odżywkach. Wystarczy trochę cierpliwości :)
4. Wazelina pomoże nam również przy zdejmowaniu sztucznych rzęs kiedy to nałożymy za dużo kleju.

5. Suche partie ciała. Łokcie, kolana, kostki, to są miejsca gdzie u wielu ludzi występuje mocne przesuszenie skóry. Smarujemy wazeliną i problem z głowy :)

6. Równa opalenizna. Na obszarach szczególnie przesuszonych, samoopalacz może robić ciemniejsze plamy. Pozbywamy się ich za pomocą wazeliny i cieszymy się równym kolorem opalenizny :) (patrz pkt 5)
7. Niesforne kosmyki. Nakładamy troszkę wazeliny na końcówki włosów i stają się gładkie :)

8. Przedłużenie trwałości perfum. Po pryśnięciu nakładamy wazelinę w strategiczne miejsca, czyli na nadgarstek, za uchem, na kark i na mostek. Zapach dłużej zostanie z nami :)

9. Skórki wokół paznokci. Jest to sposób który od niedawna zaczęłam stosować i efekty są jak najbardziej zadowalające :)

10. Łatwiejsze otwieranie lakieru. Wystarczy posmarować gwint buteleczki żeby następnym razem otworzyć swój ulubiony lakier bez problemu :)
Sama stosuję wazelinę do punktów 1, 2, 3 i 9. Mam zamiar jeszcze sprawdzić przedłużenie zapachu, niesforne kosmyki i buteleczki od lakieru :D Jeśli chodzi o sztuczne rzęsy to nie używam ich i nie jestem w stanie powiedzieć czy sposób nr 4 działa :)

A Wy znacie jeszcze inne zastosowania tego kosmetyku? :)