Witajcie :)
Dziś troszkę ponarzekam, ale tylko troszkę bo z reguły jestem tolerancyjna jeśli chodzi o kosmetyki i ich właściwości no ale nie w tym wypadku. Od razu mówię, że nie są to buble ale takie produkty które w większym bądź mniejszym stopniu mnie zawiodły (co nie znaczy że nie mogą to być wasze hity kosmetyczne - jak najbardziej :))
Pokażę Wam dwa produkty z pielęgnacji i jeden z kolorówki.
Zacznę od pielęgnacji i na pierwszy ogień pójdzie krem pod oczy z firmy Pollena-Eva .
Jest to kosmetyk o dość dużej pojemności (25 ml) jak na krem pod oczy gdzie aplikujemy niewielką ilość produktu. Ma wygodny aplikator i ogólnie wygląda całkiem ciekawie. Zawiera w sobie ekstrakty z świetlika lekarskiego, nagietka i bławatka. Ma za zadanie wygładzić zmarszczki mimiczne, zmniejszyć oznaki zmęczenia skóry wokół oczu i nawilżać. Co tak naprawdę robi? Optymalnie nawilża i tyle. Nie zauważyłam jakiejś choćby minimalnej poprawy w wyglądzie mojej skóry wokół oczu a szkoda. Krem nie zrobił mi krzywdy, w zasadzie to nic nie zrobił abym go chciała ponownie kupić, ale nie lubię marnować kosmetyków więc go sobie zużyję (trochę mi to zajmie :P)
Kolejnym produktem jest krem do twarzy tej samej firmy (przypadek? :P)
Jest to krem przeciwzmarszczkowy z jagodami goji.
Produkt ma poprawić jędrność i elastyczność skóry, zmniejszyć widoczność zmarszczek, regenerować i wygładzać.Z nim mam problem, bo niby wszystko fajnie, dobrze sie rozprowadza i wchłania, ale skóra w strefie T (czoło, okolice nosa i broda) chwilę po aplikacji staje się czerwona i piecze. Sprawdzałam kilka razy i za każdym razem było to samo. Na policzkach jest wszystko ok. Dziwne, tym bardziej, że dałam mojej mamie na przetestowanie i u niej wszystko gra i buczy :) Nie występuje żadne podrażnienie czy uczucie pieczenia. Ja sie z nim rozstałam a mama zyskała krem na zmarszczki ;)
Ostatnim produktem jest kamuflaż z Wibo. Kupiłam go z czystej ciekawości z myślą o moich cieniach pod oczami.
Jak dla mnie ma za ciężką i zbyt tępą konsystencję. Pod oczy w ogóle sie nie nadaje bo wchodzi w zmarszczki, zbiera się i przypudrowany wygląda po prostu źle. Jedyny plus to taki, że jest jasny nawet bardzo jasny. Próbowałam go nakładać na niedoskonałości, ale robi się to samo co pod oczami. Dodatkowo podkreśla suche skórki. Ten korektor niestety ląduje w śmieciach bo nie mam go komu oddać. Bezwarunkowo wolę kamuflaż z Catrice w słoiczku jak i w tej wersji płynnej :)
Jest to zdecydowanie największe rozczarowanie z całej tej trójki.
I to na tyle jeśli chodzi o moje rozczarowania. Rozstanę się z nimi bez większego sentymentu :)
A wy mieliście do czynienia z tymi kosmetykami?
Jak się u Was spisały? :)
Ja też jestem dosyć tolerancyjna ale czasami coś się trafi takiego okropnego😊
OdpowiedzUsuńJa też jestem dosyć tolerancyjna ale czasami coś się trafi takiego okropnego😊
OdpowiedzUsuńNa szczęscie nic z tego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńNa moje szczęście nie znam kompletnie tych kosmetyków:)
OdpowiedzUsuńŻadnego z produktów nie znam - ale i poznać nie chcę ;)
OdpowiedzUsuńMam korektor z wibo, ale ten w kole- do zadań specjalnych :-) i go całkiem lubię, szkoda że ten Twój się nie sprawdził :-)
OdpowiedzUsuńNie lubię ciężkich korektorów. Najbardziej ciągnie mnie do płynnych lub mineralnych. Mam genialny z pixi cosmetic. Tez w formie kremowej ale super wspolpracuje
OdpowiedzUsuńJa niedawno opisywałam ten krem pod oczy ;)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków i chyba dobrze.
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego i będę się trzymała z daleka :D Ten kamuflaż z Wibo mnie kusił, ale jednak zostanę przy sprawdzonym z Catrice ;)
OdpowiedzUsuńI prawidłowo! :D
UsuńMyślałam, że ten korektor z Wibo jest lepszy :/ Całe szczęście, że nie kupiłam, bo kiedyś się nad nim zastanawiałam.
OdpowiedzUsuńObserwuję :)