Witajcie :)
Dzięki spotkaniu blogerek w Opolu w moje łapki wpadły dwa ciekawe kosmetyki.
Glinka różowa i olej z awokado z firmy Nature Queen
Glinka różowa - powstaje z połączenia glinki białej i czerwonej, dlatego wykazuje działanie kompleksowe. Podczas produkcji nie stosuje się żadnych środków chemicznych ani ulepszaczy mogących wpłynąć na skład. Glinka wykazuje działanie odżywcze, antyseptyczne i regeneracyjne. Łagodzi podrażnienia, poprawia stan skóry i jej koloryt, uszczelnia naczynia krwionośne, oczyszcza, dezynfekuje, usuwa zmęczenie mięśni oraz nagromadzone toksyny.
Po więcej informacji odsyłam TUTAJ
Olej z Awokado - uzyskiwany jest podczas procesu tłoczenia na zimno miąższu z owoców Awokado. Zawiera mnóstwo witamin i mikroelementów m.in witamin A, B, E, H, K, PP, F, nienasyconych kwasów tłuszczowych, aminokwasów i protein. Działa kojąco, przeciwzapalnie, przeciwgrzybiczo i antyseptycznie. Doskonale nawilża i działa jak filtr przeciwsłoneczny. Wspomaga walkę z wypadającymi włosami, odbudowując i wzmacniając cebulki włosów.
Tych właściwości jest dużo, dużo więcej dlatego odsyłam Was TUTAJ
Glinka zabezpieczona jest dodatkowym wieczkiem co jest bardzo dobrym pomysłem przy tak miałkich proszkach. Jak widać kosmetyk z kolorem różowym nie ma za wiele wspólnego :P Jest to bardziej ceglasty kolor w moim odczuciu. Pojemność takiego słoiczka to 100 ml. Produkt jest niezwykle wydajmy bo potrzeba niewiele proszku aby zrobić sobie maseczkę.
Olej natomiast zamknięty jest w 50 ml buteleczce z wygodną do dozowania pompką. Nie ma jakiegoś konkretnego zapachu. Kolor oleju określiłabym na ciemno-żółty w stronę pomarańczowego.
Oba kosmetyki świetnie sprawują się osobo jak i w duecie. Oleju często dodaję do glinki aby wzbogacić moją maseczkę. Sam olej wcieram też w skórę głowy aby poprawić kondycję moich cebulek. Zostawiam go na noc, a jeśli nie mam takiej możliwości to trzymam go na głowie jak najdłużej się da. Czasem godzinę a czasem nawet 3 ;) Nie zauważyłam jakiś przykrych skutków ubocznych na moim skalpie po stosowaniu tego oleju. Jeśli chodzi o wzmocnienie cebulek to jest to niestety proces długotrwały gdzie na efekty trzeba trochę poczekać, ale mimo to jestem dobrej myśli :) Przez to, że olej działa również jako filtr przeciwsłoneczny mam zamiar dodawać go w lecie do kremów :)
Ok pora na prezentację mojej maseczkowej mikstury :P
Jak wiadomo glinki nie należy łączyć z metalami (nie mieszamy metalową łyżką w metalowej miseczce) bo traci swoje właściwości, dlatego ja do rozrabiania glinki używam świetnego zestawu który zakupiłam kiedyś w Hebe za chyba 10 zł.
Wysypuję najmniejszą miarkę glinki i tyle samo wody.
Dodaję 2 pompki oleju z awokado. To co mi się podoba w tego typu maseczkach to dowolność w łączeniu składników. Możemy pobawić się w małego chemika i dodać do takiej maski np. płynną witaminę E, kwas hialuronowy oraz inne oleje, które dobrze działają na Waszą skórę :)
Całość mieszamy do uzyskania jednolitej masy i kładziemy na nasz pyszczek :D
W maseczce wyglądam jak spalona fryta z solarium :P
Kiedy zaczyna mi wysychać wspomagam się wodą pomarańczową którą pokazywałam TUTAJ
Maseczka zmywa się bezproblemowo i dzięki olejowi nie ma uczucia ściągnięcia skóry. Twarz jest oczyszczona i zregenerowana. Skóra jest gładka, a wszelkie zaczerwienienia złagodzone. Osoby z cerą suchą i wrażliwą powinny być z niej zadowolone :)
A Wy co sądzicie o glinkach?
Macie swoje ulubione?
Regularnie serwuję sobie takie maseczki, ale glinki różowej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńKochana poklikasz w linki w najnowszym poście ? Dzięki ;*
avokado na plus
OdpowiedzUsuńJa powinnam uzywac zielonej do mojego typu skory. Ale nie lubie masek na twarz. Fajnie wyglada ten zestaw do rozrabiania :)
OdpowiedzUsuńglinki różowej to jeszcze nie miałam. ale mam i białą i czerwoną;p
OdpowiedzUsuńSandicious
No to różową też już masz :D
Usuń