Witajcie :)
Dziś chciałam Wam pokazać mojego ulubieńca ostatnich tygodni :) Jest to kremo-żel do twarzy od Lirene.
Ogólnie kremy z Lirene dobrze się u mnie sprawdzały. Nie przypominam sobie, żeby jakiś zrobił mi krzywdę, ale tym zachwycam się chyba najbardziej :)
Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie w intensywnych kolorach. Krem mieści się w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml.
Konsystencja faktycznie jest kremowo-żelowa, choć mam wrażenie że znacznie więcej jest kremowości niż żelu. Produkt jest koloru blado żółtego z zielonymi drobinkami zawierającymi w sobie witaminę E, która zwana jest "witaminą młodości".
Dodatkowo krem zawiera w sobie wosk z mango, który ma właściwości odżywiające i silnie nawilżające, jednocześnie łagodzące skórę. Posiada w sobie także wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej.
Plusem jest również zapach kosmetyku, który jest orzeźwiający i pobudzający wiec stosowanie go z rana jest zbawienne aby się otrzeźwić :D
Krem ma lekką konsystencję przez co szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Nadaje się również pod makijaż. Nic się na nim nie roluje. Przeznaczony jest do stosowania rano i wieczorem, do twarzy i pod oczy. Lubię w kremach taką "wszechstronność".
Posiada spf 10 co zawsze jest u mnie mile widziane :D. Dobrze nawilża skórę, nie zapycha i nie podrażnia. Zielone drobinki pod wpływem nacisku rozpadają się uwalniając witaminę E. Mam wrażenie, że dzięki temu witaminowemu zastrzykowi moja skóra stała się bardziej promienna i faktycznie wyładniała (mówiąc nieskromnie :P) Nie umiem dokładnie opisać tego zjawiska, ale widzę różnicę w kolorycie i ogólnym wyglądzie skóry :)
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego kremu i z pewnością nie raz do niego powrócę.
Cena to ok. 20 zł
A Wy stosowałyście ten krem?
Jak się u Was spisał?
Ogólnie kremy z Lirene dobrze się u mnie sprawdzały. Nie przypominam sobie, żeby jakiś zrobił mi krzywdę, ale tym zachwycam się chyba najbardziej :)
Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie w intensywnych kolorach. Krem mieści się w plastikowym słoiczku o pojemności 50 ml.
Konsystencja faktycznie jest kremowo-żelowa, choć mam wrażenie że znacznie więcej jest kremowości niż żelu. Produkt jest koloru blado żółtego z zielonymi drobinkami zawierającymi w sobie witaminę E, która zwana jest "witaminą młodości".
Dodatkowo krem zawiera w sobie wosk z mango, który ma właściwości odżywiające i silnie nawilżające, jednocześnie łagodzące skórę. Posiada w sobie także wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej.
Plusem jest również zapach kosmetyku, który jest orzeźwiający i pobudzający wiec stosowanie go z rana jest zbawienne aby się otrzeźwić :D
Krem ma lekką konsystencję przez co szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Nadaje się również pod makijaż. Nic się na nim nie roluje. Przeznaczony jest do stosowania rano i wieczorem, do twarzy i pod oczy. Lubię w kremach taką "wszechstronność".
Posiada spf 10 co zawsze jest u mnie mile widziane :D. Dobrze nawilża skórę, nie zapycha i nie podrażnia. Zielone drobinki pod wpływem nacisku rozpadają się uwalniając witaminę E. Mam wrażenie, że dzięki temu witaminowemu zastrzykowi moja skóra stała się bardziej promienna i faktycznie wyładniała (mówiąc nieskromnie :P) Nie umiem dokładnie opisać tego zjawiska, ale widzę różnicę w kolorycie i ogólnym wyglądzie skóry :)
Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego kremu i z pewnością nie raz do niego powrócę.
Cena to ok. 20 zł
A Wy stosowałyście ten krem?
Jak się u Was spisał?
Ja go bardzo lubię i zużyłam już dwa opakowania :)
OdpowiedzUsuńciesze się, że tak Ci przypasował. Ja nie znam tych produktów i bliżej mi już do kremów 30 plus hihi
OdpowiedzUsuńnie próbowałam, ale bardzo lubię tonik wybielający z lirene :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Nigdy nie miała, ale muszę przyznać, że bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś ten kremik i byłam z niego zadowolona, ale to było dość dawno :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi w konsystencji krem, który używałam jako nastolatka ;D chyba z under twenty :P
OdpowiedzUsuń