Strony

5 marca 2018

Denko - Luty 2018

Witajcie :)

W lutym mimo, że jest to najkrótszy miesiąc zużyłam całkiem sporo kosmetyków :)
W tym miesiącu starałam się skupić na różnego rodzaju próbkach i próbeczkach. Zawsze mam ich dość sporo i staram się o nich nie zapominać, ale czasem zdarza mi się gdzieś je schować i nadzwyczajnie w świecie ich nie używam :P
Bla, bla, bla....ok, przechodzę do konkretów :)
1. Radical, szampon wzmocnienie i regeneracja - Jest to kosmetyk, który ma za zadanie wzmocnić włosy oraz zapobiec ich wypadaniu. Jako szampon spisał się całkiem ok. Dobrze oczyszczał, lekko plątał włosy, ale nie zauważyłam widocznej poprawy jeśli chodzi o samą kondycję włosów i zahamowanie wypadania. Ot, taki przeciętniaczek :)
2. Intimea, emulsja do higieny intymnej - Jest to wersja dla nastolatek, ale spodobał mi się jej zapach wiec dlaczego nie ;) Bardzo fajny kosmetyk z pompeczką. Odświeża, nie podrażnia, jest tani, wiec czego chcieć więcej od tego typu produktu. Dostępny jest w Biedronce i o ile się nie mylę to w Hebe.
3. Lirene, migdałowe mleczko do ciała - Spora butla o pojemności aż 400 ml.  Przyjemna, kremowa konsystencja, ładny zapach, dobrze się pieni, oczyszcza skórę. Dla mnie na plus.
4. Isana, krem do depilacji - Świetnie mi się sprawdza kiedy (zazwyczaj w okresie zimowym) mam lenia i nie golę nóg dłużej niż tydzień :P Produkt w moim przypadku jest niewydajny bo na obie nogi nakładam praktycznie całą tubkę. Po 5 min wchodzę pod prysznic i ścieram ten krem, nie szpatułką dołączoną do zestawu, a "ostrzejszą" stroną gąbki. Robię tak od dawna i praktycznie wszystkie włoski za każdym razem pięknie schodzą. Wbrew pozorom nie mam podrażnionych i zaczerwienionych nóg po tarciu gąbką. Nogi są gładkie i przyjemne w dotyku ;) Plusem tej niewydajności jest cena. Ja ten krem kupuję zazwyczaj na promocji więc tym bardziej mi się to opłaca :)
5. Prestige, krem BB - Próbka kremu o pojemności 10 ml, która okazała się naprawdę wydajna. Fajnie wyrównywał koloryt skóry i nadawał jej blasku. Nie zapychał i nie podrażniał. Co prawda miał małe krycie, ale to jak skóra po nim wyglądała na tyle mi się podobało, że kwestia krycia poszła na drugi plan :)
6. BANDI, odżywka do rzęs i brwi - Co rzuca się na pierwszy plan to bardzo ładne opakowanie z motywem czarnej koronki. Kosmetyk jest dwustronny. Z jeden strony mamy szczoteczkę jak od maskary i jest to odżywka do rzęs i brwi, a z drugiej strony mamy typowy cieniutki pędzelek jak przy większości odżywkach do rzęs i jest to serum do rzęs, które aplikujemy podobnie do eyelinera :) Działanie kosmetyku jest zauważalne po 2-3 tygodniach. Widać różnicę jeśli chodzi o długość rzęs. Kwestia brwi jest u mnie niezbadana bo moje brwi są gęste i nie czułam potrzeby poprawiania ich wyglądu :)
7. Rimmel, Volume Colourist Mascara - Jest to tusz, który po jakimś czasie używania ma nam przyciemnić nasze rzęsy. U siebie tego nie zauważyłam. Sam tusz jest w miarę ok. Nie odbija się na górnej powiece, ma klasyczną, niesilikonową szczoteczkę. Daje ładny dzienny efekt, objętości jakoś dużej nie zauważyłam.
8. Vis Plantis, serum wygładzające ze śluzem ślimaka - Bardzo fajny kosmetyk w opakowaniu typu airless. Świetnie sprawdza się pod makijaż. Nie roluje się, wygładza. Nie powoduje pieczenia czy podrażnienia skóry. Czy niweluje zmarszczki, hmmm chciałabym w to wierzyć, ale szczerze mówiąc ciężko mi to stwierdzić, efektów WOW nie było :P
9. Pollena-Eva, krem pod oczy i na powieki - Typowy średniaczek, optymalnie nawilżał skórę pod oczami i tyle :) Nie zrobił mi krzywdy więc go zużyłam :)
10. Vis Plantis, żel micelarny - Pierwsze co nie spodobało mi się w tym kosmetyku to własnie żelowa konsystencja. Co prawda mam jeszcze pół opakowania, bo kosmetyk jest niesamowicie wydajny, ale jakoś specjalnie dobrze nie zmywał makijażu. Używałam go do ścierania swatch'y z ręki i przy niektórych kosmetykach musiałam mocno pocierać dłoń, żeby ją doczyścić. W końcu powiedziałam dość i się z nim żegnam :)
11. Bielenda, krem korygujący - Nieszczęśnik, który zrobił mi bubu na twarzy. RECENZJA tutaj.
Na sam koniec próbki i maski. Znalazła się tu m.in. maska z Lirene, którą pokazywałam na Instagramie (@anitk4) Maska Cien z Lidla, która była okropna i mnie zapchała, oraz ogórkowe płatki na twarz z Dermopharma, które po otworzeniu okazały się praktycznie suche i nie nadające się do użycia.

No i to by było na tyle jeśli chodzi o zużycia. Całkiem tego sporo, nie sądzicie? :)
Buziaki i do następnego!

9 komentarzy:

  1. PRzypominają mi się piękne czasy Lirene :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne denko :) Chyba jednak nie miałam żadnego z tych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam tylko żele do higieny intymnej z Biedronki i bardzo je lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. konkretne zużycie, dobrze Ci poszło z saszetkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładne denko! Ja też jestem dumna z mojego :)
    A odżywka Bandi u mnie niestety się nie sprawdziła :( Bardzo liczyłam na wzmocnienie rzęs, ale u mnie nie było najmniejszej różnicy.

    OdpowiedzUsuń
  6. O musze wypróbować to mleczko od Lirene :)
    Obserwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedronkowe emulsje do higieny intymnej niezbyt się u mnie sprawdziły i powodowały podrażnienia :/

    OdpowiedzUsuń